Targonurek, czyli czytelnicy okiem dilera
Książkowe memy STĄD |
1. Pasjonat –
najfajniejszy typ czytelnika. Do stoiska podchodzi z od razu sprecyzowanym
planem i odchodzi ze stosikiem książek. Kompletuje serie, od razu wychwytuje
nowości, a do tego zawsze wdaje się w dyskusję na ich temat, zdradzając wiedzę
i prawdziwą pasję. Rozmowa z nim to sama przyjemność i od razu człowiek zdradza mu cały plan wydawniczy, który obiecywał trzymać w tajemnicy.
2. Gaduła – odmiana pasjonata, z jedną różnicą – do stoiska podchodzi, żeby porozmawiać, nie kupować. Wszystkie książki przegląda, każdą żywo komentuje, wdaje się w dygresje polityczno-społeczne, po czym odchodzi do następnego wydawnictwa. Nie zraża go ciągnąca się za nim kolejka ani zniecierpliwiony tłum, czekający aż zwolni miejsce innym.
3. Korektor –
za swój obowiązek uważa zaznaczenie błędów w każdej przeczytanej przez siebie
książce. Następnie pojawia się na stoisku wydawnictwa, aby wytknąć te błędy.
Komukolwiek, łącznie z zatrudnionym na zlecenie pracownikiem, który nie zna
nawet nazwisk osób z redakcji. W poczuciu spełnienia odchodzi do kolejnej ofiary.
4. Korektor agresywny – jak wyżej, z tym że wytykając błędy, obraża
równocześnie wszystkich pracowników wydawnictwa, redaktorów nazywając laikami,
grafika dyletantem, autora idiotą, a wydanie książki z TYLOMA błędami uważa za
skandal i natychmiast żąda rozmowy z prezesem. W rozmowie często okazuje się,
że błędy są trzy, w tym dwa interpunkcyjne. Na czterysta stron. Czytelnik ten zazwyczaj mieszka w internecie i jest stałym gościem profili wydawnictw na facebooku.
5. Czytelnik autor –
zaczyna od serii zachwytów na temat jednej z książek wydawnictwa. Po takiej
podbudowie wyjmuje z plecaka teczkę z maszynopisem, przyznając się, że podobną
książkę napisał sam. Wbrew pozorom i krążącym opiniom, autorzy wcale nie są od razu spławiani
przez wydawnictwo, a kilkukrotnie zdarzyło się nam nawiązać współpracę z jakimś
właśnie na targach. Oczywiście zdarzają się autorzy uderzający do wszystkich jak leci i próbujący opowieść o konstrukcjach aluminiowych sprzedać
wydawnictwom literackim. Wtedy trudno się dziwić, że są odprawiani z kwitkiem.
6. Łowca głów - katalog targowy zaczyna czytać od listy spotkań z autorami. Krąży wszędzie tam, gdzie pojawia się jakiś znany pisarz, żeby zdobyć jego podpis oraz pamiątkową fotkę. Jest mistrzem zajmowania sobie kolejek i planowania, jak być w kilku miejscach w tym samym czasie.
7. Oszczędny – przelicza każdą złotówkę i targuje się zawzięcie o każdą cenę – w końcu
to targi, czyż nie? Wykorzystuje różne argumenty, by sprzedawca zlitował się i
sprzedał mu książkę pięć złotych taniej. Wśród najpopularniejszych są „jestem
państwa stałym klientem”, „kupuję dwie książki, proszę obniżyć mi cenę o
dziesięć złotych”, "na bonito jest taniej", w tym roku pojawili się również ludzie, którzy powoływali
się na to, że w podstawówce siedzieli w jednej ławce z obecnym prezesem
wydawnictwa, przez co na pewno są uprawnieni do zniżek.
8. Mól książkowy - odwrotność Oszczędnego. Nie mylić z Pasjonatem, który ma ściśle sprecyzowane gusta - mól czyta wszystko. Jest uzależniony od książek. Najchętniej wykupiłby całe targi. Wybiera się na nie z walizką lub dziecięcym wózkiem, który pomieści (choć z trudem) wszystkie kupione tomy. Dopiero po fakcie zastanawia się, czy kupiona po okazyjnej cenie encyklopedia kaktusów i sukulentów na pewno mu się przyda.
8. Mól książkowy - odwrotność Oszczędnego. Nie mylić z Pasjonatem, który ma ściśle sprecyzowane gusta - mól czyta wszystko. Jest uzależniony od książek. Najchętniej wykupiłby całe targi. Wybiera się na nie z walizką lub dziecięcym wózkiem, który pomieści (choć z trudem) wszystkie kupione tomy. Dopiero po fakcie zastanawia się, czy kupiona po okazyjnej cenie encyklopedia kaktusów i sukulentów na pewno mu się przyda.
Poza tym targi pełne są rozmaitych książkowych freaków, którzy nie mieszczą się w żadnej opisywanej kategorii, a ich pytania potrafią pozostawić w stuporze nawet najbardziej wygadanych wystawców (moim hitem tych targów była pani, która podeszła do stoiska, stanęła, popatrzyła i zadała najprostsze pytanie z możliwych, za to z pretensją w głosie: CO TO JEST? Kiedy odeszła, zastanawialiśmy się przez pół godziny, jaka była prawidłowa odpowiedź na to pytanie). Dla mnie jednak przede wszystkim zaskakujące jest to, jak chętnie ludzie - zupełnie mi przecież obcy - angażują się w rozmowy o książkach i nie tylko. A my - ludzie z wydawnictw - cierpliwie wysłuchujemy zachwytów, narzekań, pomysłów. Bo Targi Książki to nie tylko spotkania ze słowem pisanym - także z drugim człowiekiem. Autorzy mogą porozmawiać z wydawcami, czytelnicy z autorami, wydawcy z czytelnikami, a te światy - na co dzień osobne - łączą się na chwilę w jeden. I zdecydowanie jest to jeden z przyjemniejszych aspektów pracy w wydawnictwie. Jeśli nie było Was na stadionie w tym roku - wpadnijcie za rok. Albo na październikowe Expo do Krakowa. Albo na Targi Książki Historycznej. Albo na Salon Ciekawej Książki. Bo wszędzie, gdzie jest dużo książek i ich czytelników, jest naprawdę fajnie.
Komentarze
Prześlij komentarz