Targonurek, czyli czytelnicy okiem dilera

Książkowe memy STĄD
Tydzień temu zakończyły się Warszawskie Targi Książki. Podczas gdy dla większości czytelników oznaczały one cztery dni chodzenia, przeglądania, kupowania i nerwowego liczenia pieniędzy (czy wystarczy na kolejny tom), dla pracowników wydawnictw przez większość czasu przestrzeń stadionu ograniczała się do tej widzianej zza lady stoiska. Owszem, udało mi się przejść obok tłumu koczującego wokół Johna Flanagana, a nawet zakupić parę nowości podczas ekspresowej trasy dookoła Narodowego, ale jednak niemal trzy dni spędziłam na stojąco, rozmawiając z czytelnikami, autorami, księgarzami... Targi to jedna z niewielu okazji, kiedy zza biurka mogę wyjść „do ludzi”, więc nie przerażali mnie nawet najdziwniejsi goście, którzy stawali za naszą ladą. To święto książki to bowiem również prawdziwy przegląd najróżniejszych typów czytelniczych, którzy - na książkowym głodzie - wychodzą z zacisza swoich bibliotek po nowy towar. Jako książkowy diler - recydywista (to już moje szóste targi książki w Warszawie) mogę już poczynić pewne spostrzeżenia, bo co roku obserwuję te same typy czytelników:


1. Pasjonat – najfajniejszy typ czytelnika. Do stoiska podchodzi z od razu sprecyzowanym planem i odchodzi ze stosikiem książek. Kompletuje serie, od razu wychwytuje nowości, a do tego zawsze wdaje się w dyskusję na ich temat, zdradzając wiedzę i prawdziwą pasję. Rozmowa z nim to sama przyjemność i od razu człowiek zdradza mu cały plan wydawniczy, który obiecywał trzymać w tajemnicy. 


2. Gaduła – odmiana pasjonata, z jedną różnicą – do stoiska podchodzi, żeby porozmawiać, nie kupować. Wszystkie książki przegląda, każdą żywo komentuje, wdaje się w dygresje polityczno-społeczne, po czym odchodzi do następnego wydawnictwa. Nie zraża go ciągnąca się za nim kolejka ani zniecierpliwiony tłum, czekający aż zwolni miejsce innym.

3. Korektor – za swój obowiązek uważa zaznaczenie błędów w każdej przeczytanej przez siebie książce. Następnie pojawia się na stoisku wydawnictwa, aby wytknąć te błędy. Komukolwiek, łącznie z zatrudnionym na zlecenie pracownikiem, który nie zna nawet nazwisk osób z redakcji. W poczuciu spełnienia odchodzi do kolejnej ofiary.

4. Korektor agresywny – jak wyżej, z tym że wytykając błędy, obraża równocześnie wszystkich pracowników wydawnictwa, redaktorów nazywając laikami, grafika dyletantem, autora idiotą, a wydanie książki z TYLOMA błędami uważa za skandal i natychmiast żąda rozmowy z prezesem. W rozmowie często okazuje się, że błędy są trzy, w tym dwa interpunkcyjne. Na czterysta stron. Czytelnik ten zazwyczaj mieszka w internecie i jest stałym gościem profili wydawnictw na facebooku.

5. Czytelnik autor – zaczyna od serii zachwytów na temat jednej z książek wydawnictwa. Po takiej podbudowie wyjmuje z plecaka teczkę z maszynopisem, przyznając się, że podobną książkę napisał sam. Wbrew pozorom i krążącym opiniom, autorzy wcale nie są od razu spławiani przez wydawnictwo, a kilkukrotnie zdarzyło się nam nawiązać współpracę z jakimś właśnie na targach. Oczywiście zdarzają się autorzy uderzający do wszystkich jak leci i próbujący opowieść o konstrukcjach aluminiowych sprzedać wydawnictwom literackim. Wtedy trudno się dziwić, że są odprawiani z kwitkiem.


6. Łowca głów - katalog targowy zaczyna czytać od listy spotkań z autorami. Krąży wszędzie tam, gdzie pojawia się jakiś znany pisarz, żeby zdobyć jego podpis oraz pamiątkową fotkę. Jest mistrzem zajmowania sobie kolejek i planowania, jak być w kilku miejscach w tym samym czasie. 

7. Oszczędny – przelicza każdą złotówkę i targuje się zawzięcie o każdą cenę – w końcu to targi, czyż nie? Wykorzystuje różne argumenty, by sprzedawca zlitował się i sprzedał mu książkę pięć złotych taniej. Wśród najpopularniejszych są „jestem państwa stałym klientem”, „kupuję dwie książki, proszę obniżyć mi cenę o dziesięć złotych”, "na bonito jest taniej", w tym roku pojawili się również ludzie, którzy powoływali się na to, że w podstawówce siedzieli w jednej ławce z obecnym prezesem wydawnictwa, przez co na pewno są uprawnieni do zniżek.

8. Mól książkowy - odwrotność Oszczędnego. Nie mylić z Pasjonatem, który ma ściśle sprecyzowane gusta - mól czyta wszystko. Jest uzależniony od książek. Najchętniej wykupiłby całe targi. Wybiera się na nie z walizką lub dziecięcym wózkiem, który pomieści (choć z trudem) wszystkie kupione tomy. Dopiero po fakcie zastanawia się, czy kupiona po okazyjnej cenie encyklopedia kaktusów i sukulentów na pewno mu się przyda.


Poza tym targi pełne są rozmaitych książkowych freaków, którzy nie mieszczą się w żadnej opisywanej kategorii, a ich pytania potrafią pozostawić w stuporze nawet najbardziej wygadanych wystawców (moim hitem tych targów była pani, która podeszła do stoiska, stanęła, popatrzyła i zadała najprostsze pytanie z możliwych, za to z pretensją w głosie: CO TO JEST? Kiedy odeszła, zastanawialiśmy się przez pół godziny, jaka była prawidłowa odpowiedź na to pytanie). Dla mnie jednak przede wszystkim zaskakujące jest to, jak chętnie ludzie - zupełnie mi przecież obcy - angażują się w rozmowy o książkach i nie tylko. A my - ludzie z wydawnictw - cierpliwie wysłuchujemy zachwytów, narzekań, pomysłów. Bo Targi Książki to nie tylko spotkania ze słowem pisanym - także z drugim człowiekiem. Autorzy mogą porozmawiać z wydawcami, czytelnicy z autorami, wydawcy z czytelnikami, a te światy - na co dzień osobne - łączą się na chwilę w jeden. I zdecydowanie jest to jeden z przyjemniejszych aspektów pracy w wydawnictwie. Jeśli nie było Was na stadionie w tym roku - wpadnijcie za rok. Albo na październikowe Expo do Krakowa. Albo na Targi Książki Historycznej. Albo na Salon Ciekawej Książki. Bo wszędzie, gdzie jest dużo książek i ich czytelników, jest naprawdę fajnie.

Komentarze

Copyright © Bajkonurek