Kulturalne podsumowanie roku 2019
Teatr
Moim jedynym postanowieniem noworocznym na koniec 2018 roku było "Częściej chodzić do teatru". Udało się - mimo licznych perturbacji prywatnych, zobaczyłam w tym roku zawrotną ilość spektakli - całe dziesięć. Sprawiło to, że jedną piątą wpisów w tym roku stanowiły recenzje spektakli i wpisy okołoteatralne. Dzięki tym wyjściom udało mi się nie tylko ukulturalnić się nieco, ale też nawiązać nowe znajomości - choćby z Asią z bloga Musicalna (która na moje dziesięć spektakli może spojrzeć z pełnym politowania uśmiechem ;)). Liczę na to, że w przyszłym roku uda mi się uteatralnić jeszcze bardziej, bo zdecydowanie to właśnie wyjścia do teatrów dawały mi w ostatnim czasie największą radość.
Film
W tym roku filmowo ominęło mnie sporo - mam wrażenie, że więcej wyszło spod mojej ręki scenariuszy niż obejrzałam filmów ;) Nie było też zachwytów i opadu szczęki. Po raz pierwszy od lat nie udało mi się też wybrać na żaden festiwal, ale mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie inaczej. Za to w ramach przygotowań do jednego z zawodowych wyzwań nadrobiłam w tym roku ostro całą masę YA spod znaku "Kissing Booth". Jeszcze się wyspecjalizuję w młodzieżowych scenariuszach, zobaczycie ;)
Książki
Nie mam pojęcia, ile przeczytałam książek w tym roku, ale na pewno sporo. Przymusowe siedzenie w domu przez miesiąc (w tym 2 tygodnie leżenia) zdecydowanie temu sprzyjało, więc udało mi się zlikwidować wiele kupek wstydu i przede wszystkim sięgnąć po reportaże i książki historyczne, które od paru lat obiecywałam sobie przeczytać. Zdecydowanie największe wrażenie w tym roku zrobiły na mnie "Głosy. Co się zdarzyło na wyspie Jersey" Dionisiosa Sturisa i Ewy Winnickiej, a z pozycji bardziej rozrywkowych zakochałam się wręcz w "Red, White & Royal Blue" (a wpis o tej książce rozbił bank, jeśli chodzi o recenzje na blogu). Jeśli jeszcze nie wiecie - w 2020 roku książka ukaże się po polsku!
Bardzo, ale to bardzo ucieszył mnie też nobel dla Olgi Tokarczuk! Chyba miałam jakieś przeczucie, bo pierwszy raz w życiu ogłoszenie Nagród Nobla z literatury oglądałam na żywo w internecie. Co prawda przeczucie dotyczyło bardziej Margaret Atwood, ale jak miło było się rozczarować. I w końcu nagrodę dostała pisarka, której książki rzeczywiście czytałam (co prawda wciąż przede mną "Księgi Jakubowe", ale od czego jest 2020 rok...) i które autentycznie lubię. Nie dlatego, że to Wielka Literatura, która nudzi, ale którą trzeba znać, ale dlatego, że to pasjonujące historie o nas samych.
Serial
W porównaniu z 2018 roku obejrzałam w tym roku za-trwa-ża-ją-cą ilość seriali, w tym większość w październiku i listopadzie ;) Cóż, zwolnienie lekarskie i Netflix to naturalni sprzymierzeńcy. I to właśnie w serialach znalazłam w tym roku najwięcej ciekawych rzeczy, zarówno w tych już trwających, jak i w zupełnie nowych produkcjach.
Z tych pierwszych nie mogłam się oderwać od zaskakująco dobrego czwartego sezonu "Lucyfera", poprzez poruszający finałowy sezon "Orange is the New Black", a jeszcze dzisiaj do śniadania delektowałam się dydaktycznym smrodkiem "Zagubionych w kosmosie". Oczywiście jak większość populacji przeżywałam też zawód ostatnim sezonem "Gry o tron" - spuśćmy zasłonę milczenia na ten dramat.
Z nowości - no cóż, oczywiście "Wiedźmin" - serial po półtorej odcinka zdobył moje serduszko i całe święta zamiast kolęd nuciłam "Toss a coin to your witcher" w różnych wersjach językowych. Recenzja już wkrótce. Ale jeśli chodzi o serial roku, to "Wiedźmin" plasuje się na równi z "Umbrella Academy", serialem który klimatem idealnie pasuje do mojej wyobraźni. Z mniej znanych rzeczy muszę Wam koniecznie polecić dwa seriale niemieckie - "Jak sprzedawać dragi w sieci (szybko)" i "Skylines". Ten pierwszy, co prawda, tylko dla finałowego odcinka, który był jedną z najlepiej napisanych rzeczy, jakie w tym roku oglądałam. Drugi - żeby przekonać się, że niemiecki rap nie jest taki zły ;)
Wpisy
Chociaż piszę rzadko, to jednak mam wrażenie, że ktoś mnie czasem czyta ;) Co prawda nie są to tłumy, ale tym bardziej mi miło, gdy zaglądacie do mnie i komentujecie. Do najczęściej komentowanych wpisów należały w tym roku:
- Jak to jest być scenarzystą, dobrze? - czyli wpis o tym, czym się w życiu zajmuję. Nie myślałam, szczerze mówiąc, że spowoduje on aż taki odzew, obiecuję że w Nowym Roku odpowiem na zaległe maile z pytaniami.
- Książę i On, czyli Red, White & Royal Blue - ogólnie recenzje książek nie są tymi najchętniej klikalnymi, natomiast ta rozbiła bank, a w momencie gdy wydawnictwo Prószyński i Spółka ogłosiło na facebooku, że planuje polskie tłumaczenie, statystyki jeszcze bardziej poszybowały w górę.
- Nie tylko Broadway, czyli 10 musicali, które chciałabym zobaczyć w Polsce #2 - wpis okołomusicalowy, mam nadzieję, że w końcu ktoś podeśle go jakiemuś dyrektorowi teatru muzycznego, żeby nie musiał się biedak męczyć z wymyślaniem.
- Nie wstydzę się Pocahontas, czyli moje ulubione covery piosenek z filmów Disneya - wpis, który chciałam napisać od jakichś dwóch lat, tylko zawsze brakowało mi czasu, żeby w spokoju posłuchać ulubionych piosenek...
Ulubione blogi
Ze względu na musicalowo-teatralne zacięcie w tym roku najchętniej zaglądałam na bloga Musicalna.pl i do Kulturalnie Wybrednej Marudy. Zabawne też, jak bardzo mój gust (nie we wszystkim, ale jednak) zbieżny jest z blogerkami z Michy Kultury i Kulturalnej Meduzy - zawsze chętnie właśnie z tych blogów czerpię inspiracje filmowo-serialowe i książkowe, a poza tym obie Autorki potrafią wyjść poza ramy zwykłej recenzji i szukają w opisywanych rzeczach czegoś więcej.
W minionym roku po wielu latach blogowego lenistwa przeszłam też w końcu na własną domenę, a blog wygląda nieco ładniej, aczkolwiek wiele jeszcze przede mną. Co prawda pisane blogi obumierają, a cała blogosfera przenosi się na podcasty i Youtube'a, ale mnie to jak na razie nie grozi. Póki co bloga zamykać nie zamierzam, bo pisanie o kulturze wciąż sprawia mi za dużą przyjemność, żeby przestać. Dlatego, chociaż od nadmiaru pracy momentami dogorywam, to pełna optymizmu patrzę w nadchodzący rok. Trzymajcie kciuki!
Komentarze
Prześlij komentarz